Dziś nie będzie zdjęć. Nie będzie też łzawych historii i happy endów.
Po wielu perturbacjach aborygeńskich dziwolągów - Słoik pękł.
Stłukł się by wrócić do korzeni, spojrzeć w głąb siebie i zacząć wszystko od nowa.
Podsumowując dwa lata pobytu pomiędzy aborygeńskimi dziwolągami doświadczyłem wszystkiego co może dać los. Od anonimowości na ulicach pełnych osobistości, po wielkie, nieprawdziwe, nieszczerze znajomości, uczucia i miłości. Choć w danym momencie tak bardzo prawdziwe. Tak szczere. Były też chwile pełne pięknych ludzi. Jednak tych było stosunkowo mniej.
O tym, że Stolyca rządzi się wyłącznie prawem pieniądza głośno mówić nie trzeba. Za to aborygeńscy dziwolągowie za swój kręgosłup uważają "tu i teraz, swoje mieć". Wyłącznie swoje. Nie będzie też wyrzutów, zrzucania winy i odbijania piłeczki. Ale co zostało zobaczone już się nie odzobaczy. Co zostało przeczytane już się nie odprzeczyta. W tym tkwi i moja wina. Czy jakoś tak.
---
Miało być pięknie jest byle jak. High life.
Idzie nowe. A nadzieja się tli!
Pamiętasz?
Jak się kocha to tak na 200 a nawet i 500%. Jak się kocha to najprawdziwiej. Najszczerzej.
Bez względu na to czy miłość trwa tydzień, rok czy całe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz