środa, 25 listopada 2015

Tutaj kończy się życie a zaczyna Vegas.



Jest Rio, jest Francja, Rzym i Krym. To jednak Vegas ma status miasta grzechu i niepamięci. Braku konsekwencji. A co jeśli każde miasto na świecie, w Polsce, każdy dzień i każdą chwilę traktujemy jak Vegas? Pcim, Parzyszew, Otmęt, Lublin czy Krapkowice...

Czy oznacza to, że nie będziemy ponosili już nigdy konsekwencji swoich czynów? Że to tylko kwestia umownych zasad?

Warszawiacy uczą mnie, że życie traktuje się jak zabawę w "Kto pierwszy ten lepszy", swoistego rodzaju walkę o przetrwanie. A gdzie pierwotne instynkty mówiące, że coś robimy nie tak? Gdzie wyrzuty sumienia, które świadczą o naszym istnieniu? Mam wrażenie, że coraz bardziej są nam obce słowa miłość i uczciwość. Można utopić smutki w butelce wódki, Asti, a nawet prosecco z plastikowych kubeczków w hotelowym pokoju. Wszystko po to by za jakiś czas wytrzeć sobie gębę, odwrócić na pięcie i nie patrząc w oczy powiedzieć "Adieu". A może podetrzeć gębę jak dupę? Chociaż z gęby dupy robić się nie powinno?

Nie znaczy, że nie można.







"Bo tu kończy się blichtr, zaczyna życie
Ostre jak nóż
Tu dziewczyny złe mają swe tajemnice
Zranionych dusz"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archives