Nocne spacery ciemnymi uliczkami miasta skłaniają do refleksji. To dziwne uczucie kiedy głowę zaprząta Ci milion myśli, dopada tej nocy nie tylko mnie. Dopadło również przechadzające się młode dziewczęta. Przyszłość narodu - bynajmniej nie blondynki. Choć jakość ich przemyśleń wskazywała raczej na taki stan rzeczy.
Odkąd pamiętam moją największą piętą achillesową (jakby mało mi było niemałych, dwóch własnych) była historia. Daty, bitwy, rozbiory - wszystko to pamiętałem w chwili przepisywania na małe pomoce szkolne. Później zapominałem o nich tak, jak zapomina się o zmęczeniu kiedy dochodzisz do upragnionego celu. Mam wrażenie, że ów "panienki" z dobrych domów również nie pałały sympatią do tego szlachetnego przedmiotu. Szczerze mówiąc wydawało mi się, że jedyną historię jaką znają to przeglądanych ostatnio stron internetowych. Być może nie powinienem podejmować tego tematu bo jak wspominałem nie jestem ekspertem, ale uświadomiłem sobie jak płytka jest egzystencja przepełniona "hajsem, Egiptem, Audi i smalcem".
Rozmowa, która zaciekawiła mnie tak bardzo, że postanowiłem powędrować i posłuchać (tak wiem, raczej podsłuchać tylko, że to świadczyłoby o mojej ciekawości i braku kultury), dotyczyła Powstania Warszawskiego. Dokładniej sytuacji gdyby to właśnie dzisiaj doszło do wybuchu.
- "Nie rozumiem tego wielkiego poruszenia. I tego zachowania. Wszyscy się zebrali i zapomnieli o swoich problemach. Ja sobie tego stara nie wyobrażam gdyby to dzisiaj miało wybuchnąć Powstanie. Miałabym rzucić wszystko i walczyć? Przecież ja mam tyle rzeczy na głowie. Tyle jeszcze do zrobienia. Dla mnie to niewyobrażalne. Każdy z nas ma jakieś swoje sprawy, swoje życie prywatne. I ja miałabym to wszystko rzucić? W imię czego?"
- "Wiesz co. Jak tak teraz o tym myślę to muszę Ci przyznać rację. Całe to Powstanie wydaje mi się grubo nadmuchane."
Oszczędzę wam dalszej lektury. Ta wątpliwa przyjemność zasłyszenia owych wypocin nastraja mnie rozstraja mnie powodując refluks. Na całe szczęście mam w sobie ogromną wiarę w ludzi. "Daj mi chwilę by pomarzyć, dorzuć drugą żeby zmądrzeć". Nadzieja w końcu umiera ostatnia.
"W imię czego?" - W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz